Na pielgrzymim szlaku. Nagasackim tramwajem z Korube cz.3
9. 14 Grudnia 1930 Niedziela - W Urakami uroczystość 60-lecia. [Ostatnie prześladowanie religii katolickiej w Japonii miało miejsce w 1870 r. Gdy 14 XII 1930 parafia Urakami obchodziła rocznicę deportacji katolików w 1870 r., żyło jeszcze 420 deportowanych, z których najstarszy, Komatsu Suma, kończył 97 lat. przyp. red.]. Biskup Petitjean po ujawnieniu się w dniu 17 marca 1865 roku pierwszych kakure-kirishitan - ukrytych chrześcijan, odnalazł pod Nagasaki wioskę Urakami całkowicie zamieszkałą przez chrześcijan. To tutaj, po latach, chrześcijanie własnym sumptem wybudowali największy w Azji Wschodniej kościół. Zlokalizowali go na miejscu , gdzie do niedawna dokonywano urzędowego rytuału fum-e deptania wizerunków Jezusa lub NMP. W razie odmowy groziła co najmniej deportacja. Obrazuje to pamiątkowa tablica na ścianie dzisiejszej katedry. Budowa kościoła w Urakami została ostatecznie zakończona w 1925 roku. Ostatnim akordem było postawienie dwóch wież z dzwonami. W tym kościele odbywały się uroczystości wspomniane przez Świętego w pamiętniku. Dzisiaj nie ma śladu po kościele w Urakami - tym, który nawiedzał św. Maksymilian Kolbe. Dnia 9 sierpnia 1945 w o godzinie 11:02’ , 500 m nad wzgórzem Matsuyama-machi nastąpiła eksplozja bomby atomowej.
Zmiotła z powierzchni ziemi oddaloną o 500 m katedrę. To był czwartek w oktawie święta Wniebowstępienia NMP. W kościele było kilkadziesiąt osób. Odbywało się nabożeństwo, wierni przystępowali do spowiedzi. Wszyscy zginęli w mgnieniu oka. Już 1 grudnia 1946 konsekrowano tymczasowy, nowo postawiony kościół, jako że katedra nie nadawała się do odbudowy. Był to pierwszy nowopowstały budynek publiczny w rejonie wybuchu. Katolikom z Urakami zależało, aby kościół stał w historycznym miejscu ich męczeństwa. Po negocjacjach władze miasta przydzieliły katolikom teren pod nową katedrę oddalony o 800 m od historycznej lokalizacji. Cały teren epicentrum objęto bowiem, założeniem parkowo - memorialnym, a w jego ramach pozostawiono jedynie kilka fragmentów dawnej katedry.
Współczesna katedra Urakami, to duży murowany kościół, którego budowę ostatecznie ukończono w 1980 roku. Wokół katedry zgromadzono lapidarium – ocalałe fragmenty wystroju pierwotnego kościoła.
Przy kościele, w osobnym pawilonie znajduje się muzeum opisujące historię obu katedr z artefaktami ocalałymi po wybuchu oraz sklepik i punkt informacyjny.
W sklepiku posługiwała siostra niezwykle komunikatywna językowo. Była na stażu w Europie, w Polsce odwiedziła Jasna Górę. To ona wytłumaczyła nam znaczenie wotywnych origami na konkretnym przykładzie. W czasie naszej pielgrzymki, cała katolicka Japonia szykowała się do wizyty Ojca Św. Franciszka. ( O tych przygotowaniach opowiadał wiernym biskup w Akita, jak również ksiądz odprawiający mszę niedzielną, co opiszę innym razem.) Dzieci japońskie przygotowywały się do wizyty składając wotywne origami. Każde dostało do domu ulotkę z instrukcją wykonania oraz zachętą, aby zrobić jak najwięcej ptaszków.
Dzieci znosiły swoja chałupniczą robotę do określonych punktów, tu nawlekały na nitki tworząc łańcuchy, a z nich girlandy. Girlandy origami miały służyć do dekoracji papieskich, były darem dzieci dla Ojca św. Siostra porównywała skupienie, dbałość i wyciszenie przy robieniu origami do przebierania paciorków różańca św., a dobre myśli i intencje wzbudzane przy okazji składania ptaszków – do modlitwy różańcowej. To taka swoista inkulturacja . Wszak girlandy wotywne towarzyszą Japończykom wszędzie: w Muzeum Bomby Atomowej, w schronie, w którym ludzie przeżyli wybuch ( ale co potem to nie wiadomo…).
Wreszcie jeden z pomników w Parku Pamięci nawiązuje do girland origami.
Obecnie katedra jest ośrodkiem archidiecezji Nagasaki. Tutaj rezyduje biskup, w niedalekiej odległości są kościoły i zakony. Jest też seminarium, szkoły i ośrodek rekolekcyjno - duszpasterski z miejscami noclegowymi. Miałem w planie nocować w tym ośrodku, ale, jak to w Japonii najlepszy kontakt to - telefoniczny. Taka swoista selekcja klienteli. Ślady chrześcijańskie są tutaj widoczne wszędzie.
Ulice noszą imię św. Pawła (s. Paul) i Anielska (Angel), ciekawe, jak to wymawiają, skoro nie znają L.
10. Nagasaki, Mugenzai no Sono, 4 VIII 1931
Japoński Niepokalanów!
…trzeba zbierać się, by z naszej górskiej „wsi“ dostać się po dwudziestu minutach marszu na przystanek tramwajowy, a stąd już wygodnie, po dwukrotnej zmianie wozu, do seminarium diecezjalnego…. A potem powrót. W tramwajach to jeszcze i gorąco mniej się odczuwa, ale gdy od ostatniego przystanku przyjdzie piąć się do góry, chociaż po szerokiej i gładkiej drodze, rozbrzmiewającej dzwonkami rowerów i trąbieniami, piskiem czy skrzeczeniem samochodów, to skwarne słońce wypędza resztki sił z nóg i człek dosłownie się wlecze.
Dzisiejsze tramwaje w Nagasaki niewiele różnią się od tych, którymi jeździł Święty. No, mają klimatyzację. Nadal wchodzi się środkowymi drzwiami i wychodzi przy motorniczym płacąc lub pokazując bilet/kartę miejską. Nadal większość ławek ustawiona jest pod oknami w osi pojazdu ( jak w metrze). Ilustracją ostatniej naszej podróży ze św. Maksymilianem po Nagasaki niech będzie relacja, którą usłyszałem w Radio Niepokalanów. Nie mogłem jej odnaleźć w Jego Pismach, więc posłużę się parafrazą. Był to tekst obszerniejszy, jakiś list, lub artykuł do pism misyjnych. Święty pisał miej więcej tak: „ Jadąc nagasackim tramwajem myślałem o tych poganach. O tym, że bardzo wysoko cenią honor, są szlachetni w zachowaniu, bardzo dużo czytają ale mają jedną wadę: brak miłosierdzia i współczucia dla bliźnich czy to starszych czy dzieci. Wałęsa się tu dużo dzieci opuszczonych, sierot bez nadzoru.” Dalej św. Maksymilian przeszedł do idei stworzenia przy zakonie przytuliska dla chłopców. Udało się to dopiero Jego następcy o. Zeno. Przytułek działał już przed II wojną. Szczególnie wsławił się opieką nad sierotami - ofiarami wybuchu. Przytoczone słowa Świętego przypomniały mi się w czasie „incydentu”, który zdarzył się nam w „nagasackim” tramwaju. Jechaliśmy wieczorem. Na podłużnej kanapie zwracała na siebie uwagę grupa kilku podpitych młodych kobiet, poza tym parę osób na pojedynczych siedzeniach i my – na wprost środkowego wejścia. Na jednym z przystanków usiłował wejść mężczyzna ok. 40 z wyraźnymi niedoborami w koordynacji ruchu i mowy. Po naszemu – pijany. Wciągnąłem go do środka i posadziłem obok na kanapie. Pan, w bezbłędnej angielszczyźnie, bełkocąc, podziękował za pomoc, rozpytywał o naszą podróż i takie tam uprzejmości. Trwało to kilka przystanków. Gdy zapragnął wysiąść pomogłem mu wychodząc z nim na peron. Oczywiście nie był pijany ale po wylewie czy czymś podobnym. Cała sytuacja rozegrała się przy absolutnej obojętności pozostałych pasażerów. Gdy wychodziliśmy z tramwaju wyjściem obok motorniczego ten, który obserwował całą historię, niezwykle wylewnie dziękował nam: wstał z fotela i wykonał rytualny ukłon oraz zrozumiały dla nas gest z zaciśniętą pięścią i kciukiem do góry. Podobne doświadczenie mieliśmy w zatłoczonym pociągu z Isahaya do Tokio, ale to już inna historia.
tagi: bomba atomowa św. maksymilian nagasaki katedra urakami
![]() |
Sas |
24 stycznia 2025 07:19 |
Komentarze:
![]() |
Paris @Sas |
24 stycznia 2025 08:57 |
Swietne te Pana wspomnienia !!!
Mnie kiedys we Francji, dokladnie w Lourdes, jedna Japonka opowiadala, o tym, ze oni tam u siebie prawie w ogole sobie wzajemnie nie pomagaja. To jest taka ,,obojetna,, kultura, nie ma tam wspolczucia i to chyba nie tylko w Japonii, w Chinach tez ma sie to tak samo. Ona byla katoliczka, dlatego, ze jej sie to ,,wzajemne pomaganie,, bardzo podobalo w naszej religii.
Ona na pamiatke naszego poznania i rozmowy dala mi pierscionek z prawdziwa perla,... nie hodowlana, ze to taki u nich zwyczaj. Pierscionek jest ,,sprytnie,, zrobiony, w ksztalcie czolenka, a w srodek jest wkrecona na malym sztyfcie wlasnie ta perelka, zreszta bardzo ladna.
Takie sobie moje male wspomnienie tej japonskiej znajomosci i fajnej rozmowy.
![]() |
atelin @Sas |
24 stycznia 2025 09:50 |
" Na podłużnej kanapie zwracała na siebie uwagę grupa kilku podpitych młodych kobiet, poza tym parę osób na pojedynczych siedzeniach i my – na wprost środkowego wejścia. Na jednym z przystanków usiłował wejść mężczyzna ok. 40 z wyraźnymi niedoborami w koordynacji ruchu i mowy. Po naszemu – pijany. Wciągnąłem go do środka i posadziłem obok na kanapie. Pan, w bezbłędnej angielszczyźnie, bełkocąc, podziękował za pomoc, rozpytywał o naszą podróż i takie tam uprzejmości. Trwało to kilka przystanków. Gdy zapragnął wysiąść pomogłem mu wychodząc z nim na peron. Oczywiście nie był pijany ale po wylewie czy czymś podobnym."
W Czelabińsku tak samo, oprócz kilku podpitych kobiet i Polaka z empatią nawet architektura podobna.
![]() |
Sas @atelin 24 stycznia 2025 09:50 |
24 stycznia 2025 13:31 |
Nie wiem, nie byłem, ale oczy skośne też tam bywają.
![]() |
Sas @Paris 24 stycznia 2025 08:57 |
24 stycznia 2025 16:21 |
Byłem krótko i doświadczenia mam pobieżne. Napewno obecnie prezentują mix starych zasad ( na co zwrócił uwagę Święty) i powierzchownej kultury zachodniej narzuconej przez ( niewidoczną już) okupację amerykańską.
![]() |
Sas @K-Bedryczko 24 stycznia 2025 13:57 |
24 stycznia 2025 16:22 |
Dziękuję i proszę bardzo.
![]() |
Matka-Scypiona @Sas |
24 stycznia 2025 21:30 |
Znowu dziękuję za wpis! Mam pytanie. Czy oni mają jakąś bibliotekę cyfrowa, która zawiera treści japońskiego Rycerza Niepokalanej? O czym ojciec Kolbe pisał w Japonii? To może być ciekawe. Pozdrawiam serdecznie!
![]() |
MarekBielany @Sas |
25 stycznia 2025 21:20 |
...
od strony technologii.
Duże obrazy lepiej kierować do dużych ekranów. Wystarczą linki.
Cienkie ale nie druty.
(?)
![]() |
Sas @Matka-Scypiona 24 stycznia 2025 21:30 |
26 stycznia 2025 08:28 |
Dziękuję.
ad 1 nie wiem czy mają, ale są bieżące numery do czytania/ściągnięcia. ( po japońsku)
ad 2 listy dotyczą spraw bardzo różnych: zakonu ( korespondencja z najwyższymi dostojnikami) , Niepokalanowa, misji w Indiach, refleksje z podróży, konkretne sprawy np. mieli jednego brata z Polski, który wystąpił i domagał się zwrotu kosztów powrotu do Polski, a właściwie sfinansowania podróży do Argentyny do rodziny. Tu była cała masa spraw z wizą, z odbiorem ( kosztami) jego rzeczy osobistych z seminarium w Tokio itp. Albo, jak bracia podtrzymywali go (w Japonii) pod ręce w czasie sprawowania mszy św., bo miał takie wrzody na nogch, że musiał mieć jedną zgiętą i nie mógł utrzymać równowagi. Artykuły do pism misyjnych są bardziej "uładzone". Za nie dostawał pieniądze ze zbiórek misyjnych.
Pamiętniki to perełki: " nareszcie mamy coś w rodzju ogrodzenia i nie będą baby włazić i się tu rozglądać" , albo " dziś....święto zbioru pierwszych plonów ryżu przez cesarza. wywieszamy flagi"
![]() |
Sas @MarekBielany 25 stycznia 2025 21:20 |
26 stycznia 2025 08:29 |
Dziękuję, ale to nie mój poziom. Jestem szczęśliwy, że opanowałem imgura.